Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi michuroztocz z miasteczka Kraków. Mam przejechane 7676.65 kilometrów w tym 468.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.18 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy michuroztocz.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Na uczelnię

Dystans całkowity:96.95 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:03:57
Średnia prędkość:24.54 km/h
Maksymalna prędkość:54.70 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:19.39 km i 0h 47m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
20.13 km 0.00 km teren
00:44 h 27.45 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:10.0
Rower:szosa

będzie

Czwartek, 22 marca 2012 · dodano: 22.03.2012 | Komentarze 0

Kategoria Na uczelnię


Dane wyjazdu:
20.62 km 0.00 km teren
00:45 h 27.49 km/h:
Maks. pr.:47.88 km/h
Temperatura:24.0
Rower:szosa

Uczelnia

Czwartek, 26 maja 2011 · dodano: 26.05.2011 | Komentarze 0

Dzisiaj bez większych ekscesów - najpierw Wielicką, potem bulwarami i alejami na WF. Na wfie trochę piłki nożnej, potem na uczelnię i powrót do domu. Tempo całkiem, ale wyjeżdżając Kamieńskiego spod ronda Matecznego i tak mam 20km/h, trzeba coś z tym zrobić.
Kategoria Na uczelnię


Dane wyjazdu:
18.89 km 0.00 km teren
00:54 h 20.99 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:
Rower:szosa

Uczelnia

Wtorek, 17 maja 2011 · dodano: 22.05.2011 | Komentarze 0

Znów na uczelnię, tym razem bez wielkiej pompy. Niemniej ten dzień był wyjątkowo pechowy, bo non stop albo ktoś mnie spychał samochodem na krawężnik, albo czerwona fala, albo zawalidroga, albo inny ciul. Prędkość leżała i kwiczała. Widziałem jak przejeżdżałem. Ogólnie rzecz biorąc, nie przedzieram się więcej na uczelnię przez rynek. Kamieńskiego i alejami jest szybciej, wygodniej i bezpieczniej (mimo że auta jadą szybciej).

Wieczorem na pivo i koncert. W sumie średnio wyszło - pogubiliśmy się i rozłączyli. Były jednak jakieś pozytywy, jeden nawet udało mi się uwiecznić:
Studencka twórczość podczas juwenaliów © forteller
Kategoria Na uczelnię


Dane wyjazdu:
20.23 km 0.00 km teren
00:45 h 26.97 km/h:
Maks. pr.:54.70 km/h
Temperatura:15.0
Rower:szosa

pierwsza wyprawa uczelniana

Poniedziałek, 16 maja 2011 · dodano: 16.05.2011 | Komentarze 0

Pierwszy "poważny" wyjazd szosówką i bardzo pozytywny dzień.

Wstałem stosunkowo wcześnie, bowiem o 8:30 kładąc się spać o 3:00. Zaskoczony pokładami energii które we mnie spoczywały, nie mogłem doczekać się wyjazdu. W końcu, nareszcie - myślałem. Zrobiłem sobie pożywne śniadanie składające się z kanapeczek zawierających porządną wędlinę i serek żółty (poprzednie wakacje przejeździłem na kromkach z pasztetem - dosłownie). Schodzę na dół, montuję licznik, jadę. Nie obyło się bez problemów z funkcjonowaniem licznika, ale po kilku chwilach wszystko działało jak należy.

Już jestem w ruchu i nagle czuję straszne deja vu. Jedzie mi się wyśmienicie, gładko i szybko. No tak, przecież już jeździłem na bardzo podobnej kolarce wcześniej. Ale żeby aż tak szybko? Wielomiesięczna przerwa ma się nijak do lekkości z jaką poruszam się na tym cudeńku. 30? Nah... to za mało! Sunę lekko ponad 30 jadąc często pod wiatr i wcale się przy tym nie męczę. Mijam kolejne uliczki, wjeżdżam na bulwar wiślany, potem aleje... kurczę, nawet nie zauważyłem jak dojechałem na miejsce! Coś niesamowitego!

Zatrzymałem się pod Klubem Studio, gdzie mieliśmy z Agą i Szymkiem kupić bilety na jutrzejszy koncert, co niestety się nie udało. No to marszem na zajęcia; czym prędzej bo ja chcę znowu i dalej!

Wyjście z uczelni po lektoracie z angielskiego. W ogóle nie myślę że powinienem zostać jeszcze kilka godzin i być na ważnym wykładzie. Wsiadam na rower a tutaj okazuje się że nie mam licznika. W całym tym pośpiechu zostawiłem go w toalecie przebierając się... W końcu jednak jakoś pozbierałem się i ruszam.

Tym razem była to już tylko formalność. Śmigam z wiatrem, wartości na liczniku zaczynają haczyć często o 40, a ja jadę z bananem na gębie. Powrót był niesamowicie szybki. Nie pojechałem jednak prosto do domu, zahaczyłem wcześniej o kolegę gdzie miałem okazję podziwiać jak źle może chodzić Wiedźmin 1. Niestety po wyjściu nie tryskałem już tak energią, zrobiłem się nieco głodny i wróciłem prosto do domu.

I nie byłby to finisz, gdyby nie zaległości na uczelni. Trzeba nadrabiać, więc rower musi na razie poczekać. Ale na pewno nie na długo...

Na koniec dodam, że miałem pod drzwiami miłe powitanie. Ktoś czekał niecierpliwie na mój powrót :)

Taki widok zastałem dzisiaj pod drzwiami :) © forteller


PS. Przepraszam za tak pompatyczny ton tego wpisu, obiecuję że następne będą normalne ;)
Kategoria Na uczelnię


Dane wyjazdu:
17.08 km 0.00 km teren
00:49 h 20.91 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:8.0
Rower:nowy

Po raz pierwszy rowyr!

Wtorek, 23 listopada 2010 · dodano: 29.11.2010 | Komentarze 0

Po raz pierwszy na uczelnię rowerem. Zobaczymy, może będę częściej jeździł.

Marin i szosa - złamane ramy :< dlatego taka długa przerwa od jazdy. Dostałem za friko rower od koleżanki i na nim teraz szosuję ;]
Kategoria Na uczelnię