Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi michuroztocz z miasteczka Kraków. Mam przejechane 7676.65 kilometrów w tym 468.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.18 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy michuroztocz.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
20.23 km 0.00 km teren
00:45 h 26.97 km/h:
Maks. pr.:54.70 km/h
Temperatura:15.0
Rower:szosa

pierwsza wyprawa uczelniana

Poniedziałek, 16 maja 2011 · dodano: 16.05.2011 | Komentarze 0

Pierwszy "poważny" wyjazd szosówką i bardzo pozytywny dzień.

Wstałem stosunkowo wcześnie, bowiem o 8:30 kładąc się spać o 3:00. Zaskoczony pokładami energii które we mnie spoczywały, nie mogłem doczekać się wyjazdu. W końcu, nareszcie - myślałem. Zrobiłem sobie pożywne śniadanie składające się z kanapeczek zawierających porządną wędlinę i serek żółty (poprzednie wakacje przejeździłem na kromkach z pasztetem - dosłownie). Schodzę na dół, montuję licznik, jadę. Nie obyło się bez problemów z funkcjonowaniem licznika, ale po kilku chwilach wszystko działało jak należy.

Już jestem w ruchu i nagle czuję straszne deja vu. Jedzie mi się wyśmienicie, gładko i szybko. No tak, przecież już jeździłem na bardzo podobnej kolarce wcześniej. Ale żeby aż tak szybko? Wielomiesięczna przerwa ma się nijak do lekkości z jaką poruszam się na tym cudeńku. 30? Nah... to za mało! Sunę lekko ponad 30 jadąc często pod wiatr i wcale się przy tym nie męczę. Mijam kolejne uliczki, wjeżdżam na bulwar wiślany, potem aleje... kurczę, nawet nie zauważyłem jak dojechałem na miejsce! Coś niesamowitego!

Zatrzymałem się pod Klubem Studio, gdzie mieliśmy z Agą i Szymkiem kupić bilety na jutrzejszy koncert, co niestety się nie udało. No to marszem na zajęcia; czym prędzej bo ja chcę znowu i dalej!

Wyjście z uczelni po lektoracie z angielskiego. W ogóle nie myślę że powinienem zostać jeszcze kilka godzin i być na ważnym wykładzie. Wsiadam na rower a tutaj okazuje się że nie mam licznika. W całym tym pośpiechu zostawiłem go w toalecie przebierając się... W końcu jednak jakoś pozbierałem się i ruszam.

Tym razem była to już tylko formalność. Śmigam z wiatrem, wartości na liczniku zaczynają haczyć często o 40, a ja jadę z bananem na gębie. Powrót był niesamowicie szybki. Nie pojechałem jednak prosto do domu, zahaczyłem wcześniej o kolegę gdzie miałem okazję podziwiać jak źle może chodzić Wiedźmin 1. Niestety po wyjściu nie tryskałem już tak energią, zrobiłem się nieco głodny i wróciłem prosto do domu.

I nie byłby to finisz, gdyby nie zaległości na uczelni. Trzeba nadrabiać, więc rower musi na razie poczekać. Ale na pewno nie na długo...

Na koniec dodam, że miałem pod drzwiami miłe powitanie. Ktoś czekał niecierpliwie na mój powrót :)

Taki widok zastałem dzisiaj pod drzwiami :) © forteller


PS. Przepraszam za tak pompatyczny ton tego wpisu, obiecuję że następne będą normalne ;)
Kategoria Na uczelnię



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa kukie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]