Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi michuroztocz z miasteczka Kraków. Mam przejechane 7676.65 kilometrów w tym 468.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.18 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy michuroztocz.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Tyniec / Tor kajakowy

Dystans całkowity:1500.99 km (w terenie 125.50 km; 8.36%)
Czas w ruchu:63:47
Średnia prędkość:23.53 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:54 m
Suma kalorii:1328 kcal
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:48.42 km i 2h 03m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
43.10 km 5.00 km teren
02:34 h 16.79 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:12.0
Rower:marin

Huh, działo się oj działo...

Piątek, 14 maja 2010 · dodano: 16.05.2010 | Komentarze 0

Dość spontanicznie postanowiłem z Łukaszem pójść na rower i podporządkowałem cały swój dzień pod to. Pierwotnie mieliśmy się spotkać o 16.00, następnie o 17.00, co zostało przełożone na 17.15. O 17.20, gdy byłem już prawie na miejscu z Mateuszem, zauważyłem że pękł mi łańcuch. Ostatecznie, po wszystkich perypetiach, spotkaliśmy się dopiero gdzieś przed 18 ;) Ruszyliśmy nieśmiało w stronę Tyńca, po czym skierowaliśmy się na Lasek Wolski. Tu miejsce miał niemiły incydent, albowiem tym razem... Łukaszowi pękł łańcuch. Na szczęście, wszyscy jesteśmy ścisłowcy, to jakoś ogarnęliśmy przy pomocy kilku kamieni ;) Oddelegowaliśmy Łukasza do domu, po czym z Mateuszem ruszyliśmy na podbój Lasku. Wybrałem najcięższą trasę (to chyba nawet szlak nie jest), było mokro, ciężko, grząsko, nie wyglądało to najlepiej. Mimo wszystko, przebrnęliśmy przez tą breję i zadowoleni z siebie i naszych rowerów wyjechaliśmy z Lasku na Królowej Jadwigi. Trasa była BARDZO trudna, naprawdę :)

Rower po przeprawach © forteller


Trasa: dom => Bieżanowska => Wielicka (na skrzyżowaniu spotkałem się z Mateuszem) => Limanowskiego => Lwowska (pęknięty łańcuch) => Limanowskiego => Wielicka => Secesja (postój, naprawa) => Wielicka => Limanowskiego => Lwowska => Na Zjeździe => Podgórska (postój, spotkanie z Łukaszem) => Bulwar Kurlandzki => Bulwar Czerwieński => Most Dębnicki => bulwary do Toru => Kolna => Promowa => Klasztor w Tyńcu (postój) => Promowa => Kolna => kładka koło A4 => Mirowska => Orla (pęknięcie łańcucha u Łukasza na pierwszym podjeździe, postój) => szlak pieszy => Aleja Wędrowników => Aleja Żubrowa => Aleja Wędrowników => "korytem jakiejś rzeczki" => Poniedziałkowy Dół => Starowolska => 28 lipca 1943 => Poręba => Koło Strzelnicy => Pod Sikornikiem => Królowej Jadwigi => Emaus => Tadeusza Kościuszki => bulwar Rodła => Bulwar Czerwieński => Bulwar Inflancki => Rybaki => Legionów Piłsudskiego => Kalwaryjska => Limanowskiego => Wielicka => Dworcowa => Prokocimska => "ziomalstwo" => Kolejowa => Bieżanowska => dom

Dane wyjazdu:
64.10 km 1.00 km teren
02:55 h 21.98 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:16.0
Rower:marin

Wyprawa z dużymi ambicjami, ukrócona przez złą pogodę i zrządzenie losu.

Niedziela, 9 maja 2010 · dodano: 10.05.2010 | Komentarze 0

Pojechaliśmy pierw z Kubą do Decathlonu po buciki dla niego. Zauważyłem tam, że mam skrzywioną... sztycę :( Znowu... Na szczęście nieznacznie, dlatego po obróceniu sztycy o 180* nie widać tego tak bardzo i gorzej już nie będzie ;)

Potem na most Powstańców Śląskich, gdzie dołączył do nas Michał W. i dojechaliśmy razem do mostu Dębnickiego, gdzie odłączył się Kuba, który stwierdził że nie ma siły. Pojechaliśmy więc dalej sami racząc się co raz (częściej Michał mnie) różnymi śmiesznymi historiami z życia wziętymi (pozdro dla Jarka i jego Mercedesa na Sycylii ;)).

Dojechaliśmy w ten sposób do Skawiny, gdzie zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę i wróciliśmy już po zmroku Krakowską i Skotnicką. Odstawiłem Michała i pojechałem w kierunku Prokocimia, do pewnej koleżanki i po drodze... miałem drugi w tym sezonie wywrot :) Niestety tym razem nie obyło się bez szkód, wygiąłem dość mocno łańcuch, co przedstawię na zdjęciach jak tylko Kuba mi je wyśle. Doczłapałem więc jakoś do domu po kawałek łańcucha, a potem do Kuby na przeszczep. Jakoś poszło, choć było z tym trochę zabawy, po czym zrobiłem jeszcze krótką rundkę po osiedlach i wróciłem do domu jakoś przed 12 w nocy.

Generalnie, chciałem zrobić ponad 75km, ale nie wyszło, bo było za późno i rower mimo wszystko, potrzebuje jeszcze trochę więcej pielęgnacji.

Wygięty łańcuch #1 © forteller

Wygięty łańcuch #2 © forteller


Trasa: dom => Bieżanowska => Kolejowa => "ziomalstwo" => Prokocimska => dom Kuby (postój) => Dworcowa => Wielicka => Limanowskiego => Na Zjeździe => Podgórska => bulwar Kurlandzki => Al. Pokoju => Decathlon (postój) => Al. Pokoju => bulwar Kurladzki => postój => bulwar Kurlandzki => bulwar Czerwieński => most Dębnicki => postój => Tyniecka => bulwary => Promowa => Benedyktyńska => Bogucianka => postój => Bogucianka => Tyniecka => Adama Mickiewicza => rynek (postój) => Krakowska => Skotnicka => Babińskiego => Karola Bunscha => Bobrzyńskiego => Grota-Roweckiego => Brożka => Wadowcika => Kalwaryjska => Limanowskiego => Wielicka => Dygasińskiego (wypadek) => park Jerzmanowskich => Żabia => Ściegiennego => Republiki Korczakowskiej => Teligi (postój) => "po osiedlach i parkach" => Ściegiennego => Nad Potokiem => Górników => Bieżanowska => dom (postój) => Bieżanowska => "ziomalstwo" => Prokocimska => dom Kuby (postój, naprawy) => Dworcowa => Wielicka => Dygasińskiego => park Jerzmanowskich => Wielicka => Teligi => "po osiedlach i parkach" => Ściegiennego => Nad Potokiem => Górników => Bieżanowska => dom (UFF)

Dane wyjazdu:
60.00 km 6.00 km teren
02:28 h 24.32 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:8.0
Rower:marin

Głucha nocka

Czwartek, 29 kwietnia 2010 · dodano: 01.05.2010 | Komentarze 0

Była to jedna z nocnych wycieczek. Wyjechałem koło północy i zrobiłem równiutkie 60km :) W domu byłem więc przed 3, dobrze że nikogo nie obudziłem o tej porze :P W pierwszą stronę jechało się przyjemnie, jednak w drugą nie było tak kolorowo - byłem strasznie głodny, spragniony, ale przede wszystkim ZMĘCZONY. Spałem poprzedniego dnia tylko kilka godzin, więc pod koniec było na prawdę ciężko. Szkoda też, że nie miałem aparatu - widoczki w trakcie pełni, w okolicach Tyńca, przy mgiełce - poezja.

Tak więc dojechałem do Skawiny o tej porze. Fajne uczucie siedzieć na rynku w zupełnej ciszy :)

Trasa: Dom => Bieżanowska => 'kolejowo' tam i z powrotem => Kosiarzy => Bagrowa => Lipska => Krzywda => Powstańców Wielkopolskich => Klimeckiego => Most Kotlarski => Bulwary => Tor Kajakowy => Kolna => Promowa => Benedyktyńska => Bogucianka => Tyniecka => Mickiewicza => rynek (postój) => Mickiewicza => Tyniecka => Bogucianka => Benedyktyńska => Promowa => Tor Kajakowy => Bulwary => Ludwinowska => Karola Rollego => Legionów Piłsudskiego => Kalwaryjska => Limanowskiego => Wielicka => Bieżanowska => Dom

Dane wyjazdu:
54.90 km 2.00 km teren
02:17 h 24.04 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:15.0
Rower:marin

MOC

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · dodano: 25.04.2010 | Komentarze 0

To było COŚ!! :D

Jako że ostatnio za bardzo się ze sobą cackałem, postanowiłem dzisiaj trochę się poforsować. Postanowienia? Bez wody, pod wiatr, jak najszybciej i jak najdalej. Wszystko spełnione :)

Dzisiaj wiało dość mocno. Wystartowałem od razu pod wiatr i tak przez pierwsze parę kilometrów. Objechałem Nową Hutę i skierowałem się na Krowodrzę, żeby naprawić znajomej komputer. Znajomej nie było, więc pojechałem dalej, w kierunku Błoń, a następnie wzdłuż Rudawy. Prawie cały czas z niby-wiatrem, bo jakoś specjalnie nie dawało się go czuć. Prawdziwa jazda przyszła jednak wraz z podjazdem poz ZOO i później. Sam podjazd łyknąłem bardzo szybko (nie, nie mierzę czasu), minąłem bardzo szybko jakiegoś gościa w koszulce teamu, którego nazwy odszyfrować mi się nie udało. Nie zatrzymując się ani na chwilę, pojechałem modnym ostatnio szlakiem czerwonym, niebieskim i prosto na Orlą. Następnie w dół do toru, i dajemy! Wiatr wiał bardzo mocno i nieugięcie, mimo to pedałowałem bardzo śmiało :)

Tak więc, oto jest: wyprawa na zarzynkę :] Jak przyjechałem do domu, to cierpły mi nogi i łyknąłem litr wody na miejscu ;)

Trasa: Dom => Bieżanowska => Kosiarzy => "trasa kolejowa" => Złocień => Nowa Huta => Aleja Jana Pawła II => Aleja Pokoju => Rondo Grzegórzeckie => Rondo Mogilskie => Lubomirskiego => Warszawska => Kamienna => Prądnicka => Doktora Twardego => Wybickiego => Krowoderskich Zuchów (postój) => Łokietka => Wybickiego => Czyżewskiego => Głowackiego => Piastowska => wzdłóż Rudawy => Jesionowa => Królowej Jadwigi => 28 lipca 1943 => Leśna => Kasy Oszczędności Miasta Krakowa => Aleja Żubrowa => szlak czerwony => Rędzina => Orla => Mirowska => Tor Kajakowy => bulwary => Ludwinowska => Karola Rollego => Legionów Józefa Piłsudskiego => Kalwaryjska => Limanowskiego => Wielicka => Bieżanowska => Dom

Dane wyjazdu:
57.10 km 10.00 km teren
02:49 h 20.27 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:6.0
Rower:marin

Z Michałem do toru + wieczorny wypad z Kubą

Środa, 21 kwietnia 2010 · dodano: 21.04.2010 | Komentarze 0

Powitać powitać... rzesze moich wiernych fanów, fanek tym bardziej. Dzisiaj niezmiernie i wciąż prężyłem muskuły - jestem w doskonałej formie i zamierzam podbić świat!

Dzisiaj jeździło mi się... a tak przeciętnie :) Nie było wielkich szaleństw i niesamowitych prędkości. Wiatr dawał mi się mocno we znaki, poza tym nie jeździłem sam.

O 16.00 wyszedłem z domu i zacząłem kierować się w stronę mBike'u, gdzie napompowałem sobie amortyzator (dygresja: 2 dni temu przypadkowo spuściłem z niego powietrze, jeździłem na blokadzie, zapomniałem o tym napisać). Potem obkręciłem Błonia półtorej raza i o 17.00 spotkałem się z Michałem W. Obraliśmy kurs na tor kajakowy przez ZOO. Do samego toru tempo mieliśmy tragiczne, potem jakoś ruszyło, bo z wiatrem. Mi po drodze pękła rana na ręce i zacząłem krwawić jak dzika świnia, a Michałowi puścił bębenek (ponoć od jakiegoś czasu ma go w 3 częściach, nie mam pojęcia jak to działa). Rozebrał go, złożył i jak na razie działa. Ja w tym czasie kupiłem sobie 2 plastry, ale zrobiliśmy dość długi postój. Stamtąd już pojechałem prosto do Kuby, zostawiając Michała pod domem. U Kuby pogrzebałem trochę w jego Ubuntu, wyczyściłem amorka i ruszyliśmy do AZSu. Jechało się dość szybko, plany były na tor po raz drugi, ale Kubie rower odmówił posłuszeństwa. A byłoby te 75km...

Jestem strasznie padnięty, chyba się nie wyspałem. No i ten cholerny chłód :s Już teraz jest cieplej z tego co widzę (było 3*C, jest 5).

Trasa: dom => Płaszów => Starowiślna => Rynek => mBike => Błonia (postój - czekanie na Michała) => ZOO => szlak czerwony => Orla (postój - parę łyków soku) => Mirowska => Tor => Pychowice (postój - zalepienie rany) => Korona => Dom Kuby (postój) => Starowiślna => bulwar => Jubilat => Błonia => AZS (postój) => Błonia => Alma (postój) => bulwar => Starowiślna => dom

Dane wyjazdu:
35.20 km 1.00 km teren
01:20 h 26.40 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:9.0
Rower:marin

Miasto + tor

Wtorek, 20 kwietnia 2010 · dodano: 20.04.2010 | Komentarze 0

Dzisiaj miało być bez roweru, jak zwykle się nie udało ;)

W pierwszej kolejności (choć była już 20.00) pojechałem do Mateusza, po czym udaliśmy się na zakupy do Tesco. Po powrocie okazało się, że jest już po 21.30, a o 22.00 zamykają Empik w rynku, gdzie chciałem zwrócić bilet na koncert Sepultury, który jest odwołany. Wyruszyłem o 21:40 i byłem na miejscu 21:58. Niestety kasy były już zamknięte i nic z tego nie wyszło :( Wszystko przez czerwoną falę... Mocno zdenerwowany postanowiłem pojechać w kierunku toru. Obróciłem więc dość szybko. Powrót był genialny: wyjechałem z toru i zatrzymałem się dopiero pod domem. Nie stałem na żadnych światłach! :D Średnia z toru do domu: 27,37km/h. Dla mnie bomba :)

Poza tym, jechałem w jeansach i koszuli :P Miałem też plecak, a w środku laptopa i dwa zapięcia do roweru (z czego jedno to cholernie ciężki łańcuch). Ważyło to wszystko jakieś 3,5-4kg więc wynik tym bardziej godny :)

+ W 7 dni jazdy zrobiłem tyle samo kilometrów co dwa lata temu w ciągu miesiąca :]

Dane wyjazdu:
39.10 km 15.00 km teren
02:08 h 18.33 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:19.0
Rower:marin

Afterparty

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · dodano: 18.04.2010 | Komentarze 0

Dzisiaj plany przewidywały lekkie podejście do pedałowania po wczorajszych zabawach. Mimo to, Filip napisał z propozycją wyjazdu do Lasku Wolskiego, toteż plany zostały zrewidowane. Nic jednak z tego nie wyszło, bo ja wyjechałem później niż powinienem nie robiąc przy rowerze nic a nic. Pojechałem więc do Kuby, który też miał z nami jechać, a jak się okazło właśnie wstał  U niego dokonałem wszelkich poprawek, ale zanim wyruszliśmy była 12.30 (byliśmy umówieni na 11.00).

Sama jazda dziś była istną mordęgą. Pojechaliśmy w teren zaczynając od Skałek Twardowskiego, a następnie w Lasek. Tam dopadła nas ogromna niemoc, która swoje apogeum osiągnęła pod ZOO. Było TRAGICZNIE – nic nam się nie chciało i byliśmy strasznie zmęczeni. Potem jakoś człapaliśmy ścieżkami, gdzie jeździłem po raz pierwszy (ponoć szlak pieszy) i wyjechaliśmy na Orlej. Dojeżdżając do Księcia Józefa rozłączyliśmy się. Ja przeciąłem ulicę i pojechałem na wprost, a Kuba jakoś na około. Jechałem na wyczucie, efektem czego przejechałem jakieś 0,5km szczerego pola przebijając się przy tym przez rzeczkę. Po wyjechaniu, gdzie już czekał na mnie Kuba, mieliśmy okazję spotkać jakieś szychy w mesiu i beemce. Podziwialiśmy również zablkowaną autostradę A4, a chwilę później – start wcale niemałego samolotu. Musieli być więc ruscy, bo oni jakiegoś tam byle pyłu się nie boją (zwłaszcza że z Islandii, phi!). Następnie wracaliśmy zabójczym tempem (~23km/h) do Krakowa i w końcu jakoś trafiliśmy do domu. Byle mniej takich dni!

Poranna zamuła © forteller


Bulwar w okolicy Wawelu © forteller


Najnowsze dziecko SR Suntour! © forteller


Prawie jak M3 na BMW 316i ;) © forteller


Trasa przejazdu wszystkich ważnych osobistości © forteller


Im to pył nie straszny © forteller


IE8 FTW! © forteller

trasa: dom => Korona => Fotel Horum => Wawel => Grunwald => Skałki Twardowskiego => Kopiec Kościuszki => wilcze doły => Sikornik => zoo => Klasztor Kamedułów => kładka => tor kajakowy => Grunwald => Fotel Horum => dom

Dane wyjazdu:
56.60 km 16.00 km teren
02:45 h 20.58 km/h:
Maks. pr.:46.50 km/h
Temperatura:11.0
Rower:marin

arg!

Sobota, 17 kwietnia 2010 · dodano: 17.04.2010 | Komentarze 0

Pisałem notkę przez godzinę, po czym mnie wylogowało. Co za poroniony serwis! Dzisiaj jeździłem z Kubą, tak więc odnośnik do jego notki. Ja już nie mam cierpliwości.

+później pojechałem do znajomego pomóc mu przy komputerze.

Dane wyjazdu:
36.10 km 2.00 km teren
01:29 h 24.34 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:9.0
Rower:marin

Głucha noc bezsenna

Środa, 14 kwietnia 2010 · dodano: 14.04.2010 | Komentarze 0

No cóż... trochę wbrew wszelkim obyczajom postanowiłem trochę pocisnąć na rowerku bardzo późną porą. Mama jest bardzo niezadowolona, ja nie mogę znaleźć sobie żadnego konkretnego zajęcia... to sobie pedałuję trochę szybciej niż mogę.

Co dziś? Całkiem standardowo, ino że późnawo. Z domu wyszedłem gdzieś o godzinie 20.30, po tym jak naszedł mnie Mateusz z propozycją porobienia mu zdjęć. Efekt poniżej. Potem wróciłem do domu, wziąłem rower i pojechaliśmy do Kuby, a następnie do McDonalda na czisa. Trochę pokręciliśmy się po okolicy, pogadaliśmy, powygłupialiśmy, po czym stwierdziłem że odprowadzę Mateusza do domu i pojadę do Tyńca (była 23:10). W miarę się uwinąłem. W obie strony było całkiem szybko - jestem z siebie zadowolony. Mama nie. Tyle że śpi, bo już w pół do drugiej, a ja właśnie z rowera wróciłem. Więc w sumie problemu nie ma, dobranoc wszystkim.

PS. Tym samym powstaje kategoria 'Mateusz' :) Osoba ta wymaga specjalnej kategorii ;) albowiem jazda z nią jest bardziej na wysokość, niż na prędkość ;) Krótko mówiąc: Mateusz ma rower do dh, a nie do jazdy. Dzisiaj akurat nie jeździłem z nim dużo, toteż nie odbiło się to jakoś szczególnie na średniej. Hołk!

Mateusz i jego wyczyny © forteller


Dane wyjazdu:
36.80 km 0.00 km teren
01:28 h 25.09 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:13.0
Rower:marin

Tyniec standard

Poniedziałek, 12 kwietnia 2010 · dodano: 12.04.2010 | Komentarze 0

Standardowa wyprawa do Tyńca... może jednak nie tak standardowa, gdyż to pierwszy raz w Tyńcu od prawie roku. Postanowiłem się jednak nie oszczędzać, wyjechałem w zasadzie bez niczego, poza słuchawkami, telefonem, kluczami i gpsem. Mówiąc więc 'nic' mam na myśli, że jechałem bez wody i plecaka :P Tak czy inaczej, kolejnymi kwestiami 'hardkorowości' są: postanowienie o braku postojów i straszny wiatr. To pierwsze zostało wypełnione prawie w 100%, gdyż po drodze zadzwonił do mnie Kuba i siłą rzeczy zatrzymałem się. W pierwszą stronę sunąłem śmiało, na bulwarze było - jak zerkałem na telefon - często ponad 35km/h. Na bulwarze średnią z ostatnich 10 minut miałem 32-33. Powrót już nie był taki wesoły, wiatr wiał znacznie. Chcąc przechytrzyć naturę pojechałem Tyniecką, ale tam również wiało konkretnie. Wracając średnią z ostatnich 10 minut miałem w granicach 20-22. Z wyjazdu jednak jestem zadowolony, jechałem bardzo szybko jak na tak długą przerwę.